
Rzeźba wykonana przez znanego na całym świecie artystę Władysława Hasiora to dzieło niezwykłe, które w pełnej krasie można oglądać niezmiernie rzadko. Dlaczego tak się dzieje?
Rzeźba powstała w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Autor musiał stoczyć prawdziwą batalię o to, aby ówczesne władze zgodziły się na jej postawienie w przestrzeni miejskiej. Docelowo rzeźba jest dwukrotnie mniejsza, niż zakładał artysta. Wszystko przez to, że władze dopatrywały się w niej nieco innych znaczeń niż to które sugerowała nazwa. Pomnik nosi bowiem nazwę „Rozstrzelanych zakładników z Nowego Sącza”, a rządzący widzieli w nim drugie dno, które ponoć sugerowało nawiązanie do męki Chrystusa lub symbolicznego uznania zasług Józefa Kurasia pseudonim Ogień – partyzanta, który po zakończeniu drugiej wojny światowej walczył z komunistami w naszym kraju.
Obecnie rzeźba znajduje się w miejscu, gdzie została pierwotnie umiejscowiona, czyli przez wrocławskim Muzeum Architektury. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż figury wyposażono w metalowe rynienki będące ich istotnym elementem. Wlewa się do nich paliwo, które następnie zostaje podpalone. Dopiero tak zaprezentowana rzeźba daje pełen obraz, tego, co chciał nam za jej pośrednictwem przekazać autor.
Niestety bardzo rzadko można zobaczyć pomnik w takiej postaci. Szkoda, ponieważ każdorazowo przyciąga on wielu turystów zainteresowanych zarówno jego historią, jak i niesamowitymi wrażeniami wizualnymi. Apel do władz odpowiedzialnych za rzeźbę jest taki, aby częściej prezentować go w całej okazałości.
(Fot. e-pajeczno)